Szukaj na tym blogu

czwartek, 11 czerwca 2015

Podsumowanie Akcji ZAPUŚĆMY SIĘ NA WIOSNĘ

Pierwsza moja akcja, w której brałam udział od początku do końca. A druga w moim życiu :)
Oto doiegła końca.
Uzyskałam efekt, który chciałam uzyskać , chociaż w środku akcji nie za dobrze było z moimi włosami :)





W akcji wzięłam udział, ponieważ moim celem był jak największy przyrost włosów.
Do wizyty u Mysi zaplanowanej na maj chciałam zapuścić ok 10 cm ( licząc od ostatniej wizyty czyli od października ). Miałam na to 6 miesięcy.
Bez żadnych przyspieszaczy włosy rosną mi 1 cm na miesiąc. Mało.
Akcja Ewy z bloga Włosy Na Emigracji była dla mnie motywacją i akurat trafiła w czas dla mnie najkorzystniejszy na taka akcję :)

Podsumowanie akcji : 

luty :
wcierałam Daktarin, codziennie na noc.
Piłam siemie lniane parzone.
przyrost 2 cm

marzec:
wcieralam Jantar co 2 dzień n noc.
Piłam siemię lniane parzone
przyrost : 1,5 cm 

kwiecień :
wcierałam Daktarin , ale już mniej regularnie.
brałam tabletki CP , 2 dziennie , tez nieregularnie.
przyrost : 1,5 cm

maj:
nie robiłam nic
przyrost : 1 cm :)

w sumie : 6 cm

Dla mnie to nie jest zły wynik, bardzo jestem z niego zadowolona.

Do Mysi poszłam z wlosami dłuższymi o 9 cm od ostatniej wizyty w październiku.
Celem moim u Mysi było  wyrównanie wszystkich włosów, żeby nie pozostało śladu do cieniowaniu.
Cel został osiągnięty , ścięłam ok lub nawet ponad 10 cm . Niekoniecznie tyle zakładałam, tym razem był to mus !  

Niestety w czasie trwania akcji wzięłam się równiez za wydobywanie fal. Po wielu próbach stwierdziłam, że moje włosy nie chcą się skręcać , bo maja za mało protein , bo je olejuję ( naprawdę tak było , olej był czynnikiem powodującym rozprostowywanie włosów, pisałam o tym  w TYM poście ) . Przestałam olejować , odstawiłam silikony. Codziennie zapodawałam włosom proteiny.

W ferworze walki nie zauważyłam ogromnego przeproteinowania i w rezultacie spustoszenia na moich włosach. Włosy mi sie pokruszyły.
Jedynym ratunkiem bylo ściąć je. Co i tak zamierzałam zrobić.

Teraz są bardzo ładne, miękkie, geste, lśniące. Tylko krótkie... zapuszczam... Teraz już nie zrobię błędów które doprowadziły mi włosy do ruiny . Olejuję przed każdym myciem, nie bronię się przed silikonami, nawilżam. Protein na razie nie używam. Trochę się ich obawiam. Włączę je do pielęgnacji, ale w odpowiedniej ilości i trochę później.


I znów mam grzywkę... :) którą uwielbiam :)



długość na dzień przystąpienia do akcji, początek lutego


koniec kwietnia




poczatek maja, tuz po ścięciu, zdjęcie zrobione tuż po powrocie od fryzjera.


31 maj czyli ostatni dzień akcji









A tu widać spustoszenie na włosach, żeby nie być gołosłownym pokażę ten horror, który sobie zafundowałam:


to jest początek maja, tuż przed ścięciem, tego samego dnia byłam u Mysi , widać jak są wykruszone, matowe.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz